Samochody przyszłości: elektryczne, autonomiczne i... latające!

Z koncepcją samochodów elektrycznych już się oswajamy – nie są może one jeszcze bardzo popularne, ale już nie dziwią. Świat motoryzacji nie lubi jednak stagnacji i stale poszukuje nowych wyzwań. Wizje projektantów i producentów stają się więc coraz bardziej śmiałe. Samochody mają już bowiem nie tylko przewidywać pogodę i jeździć samodzielnie. Coraz częściej mówi się także o tym, że nawet… zaczną latać!

Naturalnym kierunkiem rozwojowym motoryzacji XXI wieku będzie oczywiście pójście w stronę pełnej elektryfikacji. I to nie jest wielką tajemnicą. Taki kierunek zmian wskazują zaostrzające się normy emisji spalin i coraz większa dbałość o jakość powietrza chociażby w miastach. Efekt? Napęd elektryczny w mniejszym lub większym stopniu już dziś powoli staje się rynkowym standardem, szczególnie w niektórych krajach Europy. Producenci sprzedają szeroką ofertę samochodów zasilanych wyłącznie siłą prądu, częściowo korzystających z energii elektrycznej lub wyposażonych w opcję mild hybrid. W Polsce z kolei spółka ElectroMobilty Poland pracuje już nad uruchomieniem produkcji pojazdów całkowicie elektrycznych.

 Kolejnym standardem rynkowym staje się coraz większy udział technologii autonomicznej. W chwili obecnej przyjmuje ona formę przede wszystkim systemów wspomagających kierowcę. Auta monitorują martwe pola, hamują w razie wykrycia zagrożenia kolizją, naprowadzają się na pas ruchu, a nawet „widzą” pieszych i dzikie zwierzęta podczas jazdy w nocy. To jednak póki co – półśrodek. Producenci dość mocno dążą bowiem do scenariusza, w którym kierowca stanie się po prostu pasażerem. W modelu idealistycznym, wszystkie jego zadania przejmie komputer sterujący pojazdem i to on zajmie się obieraniem kierunku jazdy oraz oceną potencjalnych zagrożeń występujących na drodze przy pomocy radarów, sonarów i kamer.

 Na pełną autonomię jazdy jeszcze trochę musimy zaczekać

 Scenariusz autonomiczny wbrew pozorom nie jest mocno odległy. Udowadnia to chociażby Tesla. Autopilot jest dostępny w jej modelach mniej więcej od 2014 roku. Początkowo występował jako opcja dodatkowa i miał ograniczoną funkcjonalność. Dziś system jest w stanie samodzielnie sterować autem oczywiście przy jednym założeniu. Kierowca nadal powinien kontrolować poczynania komputera sterującego i w razie wystąpienia sytuacji kryzysowej, musi być w stanie przejąć kontrolę nad pojazdem. Pełna autonomizacja wymaga od producentów jeszcze serii przygotowań. Auta muszą lepiej poznać drogi i nauczyć się dobrze identyfikować zagrożenia występujące podczas jazdy.

 To jednak nie koniec wyzwań czekających na inżynierów. Samochody autonomiczne – jak już wspominaliśmy – są wyposażane w szereg radarów, sonarów i kamer. A te niestety nie zawsze są „pogodoodporne”. Naukowcy próbują rozwiązać ten problem – ich zdaniem doskonałym pomysłem jest funkcja przewidywania przez pojazd warunków atmosferycznych, co pozwoli mu  dostosować jazdę do okoliczności przyrody. Skąd auto zaczerpnie informacje? Jednym ze źródeł informacji może być na przykład system komunikatów pogodowych.

 Prognoza pogody i… skaner, który widzi, co jest pod śniegiem!

 Przewidywanie pogody to pomysł dobry, ale wciąż na dużym poziomie ogólności. Niektóre firmy opracowały już bardziej skonkretyzowane rozwiązania. Dla przykładu Bosch i Foreca planują zbudowanie sieci, w której samochody będą się wymieniać informacjami na temat napotkanych warunków pogodowych podczas jazdy. Inną propozycję ma z kolei Ford. Amerykanie zaczęli bowiem współpracę z ClimaCell, a celem tej kooperacji jest stworzenie programu, który będzie badał i analizował wskaźniki pogodowe na całej trasie zaplanowanej przez pojazd autonomiczny.

 Ciekawym rozwiązaniem jest również wynalazek WaveSense. To swojego rodzaju skaner, który analizuje mapę drogi. Dzięki temu pojazd ma nie tylko widzieć rzeczy znajdujące się na powierzchni, ale np. dowie się też, co ukrywa się pod śniegiem czy na dnie kałuży. 

Należy jednak dodać, że samochody przyszłości nie będą jedynie elektrycznymi i autonomicznymi pogodynkami. Twórcy rynku motoryzacyjnego w swoich śmiałych wizjach chcą także, aby pojazdy były w stanie… unosić się w powietrzu. Tak, auta tego typu były już znane, jednak raczej z fabuły science fiction. Teraz technologia ta ma szansę stać się częścią świata realnego. Tak przynajmniej twierdzi np. Boeing, który już prowadzi testy takiego właśnie pojazdu. Na razie amerykański koncern sprawdził podstawowe funkcje swojego auta, które póki co uniosło się w powietrzu, zawisło nad płytą lotniska i gładko osiadło ponownie na asfalcie. W kolejnym etapie test ma być uzupełniony fazą horyzontalnego lotu.